Opinie. Prof. Stanisław Gomułka: Rząd może popełnić głupstwo

2015-01-29 3:00

Rozmowa Przemysława Harczuka ze prof. Stanisławem Gomułką o rządowych propozycjach pomocy Polakom, którzy zaciągnęli kredyt we frankach szwajcarskich.

"Super Express": - Limit oprocentowania kredytu, możliwość zamiany na złotówki - to tylko niektóre propozycje wicepremiera Piechocińskiego dla frankowiczów. Jak je pan ocenia?

Stanisław Gomułka: - Jest kilka nowych propozycji i na nie przede wszystkim chciałbym zwrócić uwagę. Pierwsza to przyznanie kredytobiorcom prawa do zawieszenia spłaty kredytu na okres do trzech lat. To pomysł dość ryzykowny. Wiele osób może z tego rozwiązania skorzystać, może doprowadzić do znacznego zwiększenia swojego długu, po trzech latach powstanie problem, co z tym fantem robić. Drugą propozycją jest wprowadzenie limitu wpływu zmian kursowych na wielkość długu. To 15 procent w ciągu pięciu lat i 5 procent w czasie trwania całej spłaty kredytu. Ta propozycja wydaje mi się mało niebezpieczna.

- A która jest w takim razie niebezpieczna?

- Najbardziej ryzykowny pomysł to przejęcie przez pomoc społeczną długu osób w szczególnie trudnej sytuacji. Takie rozwiązanie jest stosowane w niektórych krajach, między innymi w Wielkiej Brytanii. Tylko tu jest problem nadużywania tego rozwiązania. Obawiam się, że może pojawić się lawina tego typu wniosków, co stanowiłoby zagrożenie dla budżetu. Z takimi sprawami inaczej postępuje się w dobrze zorganizowanym kraju, jak W. Brytania czy kraje skandynawskie, inaczej w Polsce. Czwarta propozycja zakłada przyjęcie regulacji dla wszystkich kredytów hipotecznych, nie tylko tych denominowanych w walutach obcych. Akurat to rozwiązanie ma sens. Podsumowując, uważam, że propozycje te nie są bardzo niebezpieczne dla finansów publicznych ani systemu finansowego w Polsce, istnieje jednak ryzyko, że będą nadużywane.

- A jak mają się propozycje ministra gospodarki do rozwiązań wprowadzanych w innych krajach, na przykład na Węgrzech?

- Wydaje mi się, że nie idą tak daleko, jak to, co przyjęły Węgry czy Chorwacja. Minister Piechociński silnie podkreślał, że rząd może występować tylko w charakterze takiego ostrożnego regulatora. Że zasadnicze decyzje powinny być podejmowane w wyniku negocjacji pomiędzy bankami i kredytobiorcami. Wydaje się, że jednym z celów konferencji prasowej było zmniejszenie oczekiwań frankowiczów i innych kredytobiorców, że rząd przyjdzie z jakąś wielką pomocą. Tu jest oferta pomocy, ale przypuszczam, że nie zadowoli ona tych, którzy chcieliby bardziej precyzyjnych decyzji.

- Jakich?

- Na przykład przewalutowania po kursie początkowym. Minister mówił wprawdzie o przewalutowaniu, ale po kursie uzgodnionym. Piechociński był ostrożny i słusznie. Bo rząd, wzorując się na Węgrach, mógłby popełnić duże głupstwo, znacznie obciążyć system bankowy i spowodować straty rzędu miliardów złotych. Albo zmusić banki do radykalnego podniesienia opłat bankowych i co za tym idzie - zwiększenia kosztów wszystkich klientów banków.

- Ale zwolennicy większej pomocy dla frankowiczów twierdzą, że kredytobiorcy zostali oszukani przez banki. Mają rację?

- Ci frankowicze, którzy mają dowody, że doszło do oszustwa, zawsze mają możliwość wystąpienia na drogę prawną, zarówno indywidualnie, jak i przez pozwy zbiorowe. Tego nie powinien jednak rozstrzygać rząd czy ustawy, ale niezawisłe sądy.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail