Minimalnie, czyli wolno do Unii

2009-12-23 2:00

Od stycznia najniższa pensja będzie wyższa. O 41 złotych miesięcznie. To prawie 500 złotych rocznie. Dużo to czy mało? A informacja dobra czy zła? Dla kogoś, kto zarabia niewiele ponad 1300 zł miesięcznie, każda złotówka więcej jest ważna. Więc to niby dobra informacja. Bo jest więcej pieniędzy.

Ale dlaczego tak mało więcej? To kolejne pytanie. A następne: czym się różni płaca minimalna od minimalnego wynagrodzenia. Kiedy ktoś mądry postanowił, że młodzi ludzie rozpoczynający dopiero pracę, będą dostawać w jej pierwszym roku 80 procent płacy minimalnej, czyli niewiele ponad 1000 zł, buntowałem się przeciw temu. Bo tak ustawione wynagrodzenie debiutantów to pole do nadużyć dla wielu pracodawców. I świetny pretekst do rozwiązywania lub nieprzedłużania umów z młodymi. Sposób na żerowanie na pracy innych, który miał być ratunkiem przed bezrobociem. A nie jest. Stał się raczej przyczyną frustracji dla wielu wchodzących dopiero w zawodowe życie.

Dlatego tak mały wzrost płacy minimalnej musimy postrzegać jako informację złą. Bo tak wolny jej wzrost - zamiast zbliżać, oddala nas od marzenia, by pensje w Polsce były w jakikolwiek sposób porównywalne z tymi z lepiej rozwiniętych państw Unii Europejskiej. Oddala znów na ładnych kilkanaście lat.