Prawie 90 lat później PiS bez skrępowania sięga po dorobek i doświadczenia sanacji. Ma przy tym równie lekceważący jak politycy sanacyjni stosunek do obowiązującej konstytucji. Ustawa zasadnicza stanowi, że kadencja Krajowej Rady Sądownictwa trwa cztery lata, ale dla posłów PiS to tylko propozycja. Konstytucja stwierdza, że kadencja I prezes Sądu Najwyższego wynosi sześć lat, ale dla autorów zmian to tylko deklaracja. Konstytucja nie daje prawa Sejmowi wyboru 15 sędziów do KRS, ale dla PiS jest to tylko jakieś niedopatrzenie.
W tym stanie rzeczy Andrzej Duda powinien porządnie zastanowić się, zanim weźmie pióro do ręki, aby podpisać stanowione prawo. Skoro można skrócić konstytucyjną kadencję zwykłą ustawą, to przecież można to zrobić każdemu. Co z tego, że kadencja prezydenta wygasa po pięciu latach, skoro można ją skrócić, zwłaszcza jeśli przy ulicy Nowogrodzkiej poczują się tą prezydenturą mocno znużeni.
Niewątpliwie polski wymiar sprawiedliwości wymaga wielu zmian. Ale to powinny być zmiany, które dotyczą obywateli i decydują o ich stosunku do wymiaru sprawiedliwości. Przewlekłość postępowań, arogancja, brak jawności, korupcja, długie okresy oczekiwania na opinie biegłych, niskie kompetencje w sprawach gospodarczych, wysokie koszty, bałagan organizacyjny to są sprawy, które denerwują Polaków. Szkoda, że PiS nie zaczyna reformy od tego. Budowa domu od dachu jest przecież gorszym pomysłem niż od fundamentów.
Zobacz także: Barbara Piwnik: Protesty są wynikiem braku znajomości wymiaru sprawiedliwości