„Super Express”: - W tym tygodniu zastąpił pan włoską premier w roli szefa partii Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy. Postawił już sobie pan konkretne cele, które chce osiągnąć z EKR-em? Jaki jest plan na pełnienie tej funkcji?
Mateusz Morawiecki: - Jestem właśnie po rozmowie z nowym kierownictwem naszej europejskiej partii i premier Georgią Meloni. Te główne cele, na które chcę postawić, to po pierwsze wzmocnienie współpracy transatlantyckiej. Głosy dotyczące pełnej autonomii strategicznej czy zbliżenia z Chinami są dla Europy i dla Polski bardzo niebezpieczne. Chcemy współpracować z każdym, kto chce z nami współpracować, ale nie może być tak, że my sprzedajemy tam technologię, a Chińczycy zalewają nas dosłownie towarami. Zobaczmy, jakie tu popełniliśmy błędy.
- Jakie, pana zdaniem?
- UE zakazuje węgla i zastępuje to wiatrakami i panelami fotowoltaicznymi, które kupuje od Chin, a tam do ich produkcji wykorzystywana jest energia z węgla. Jaka to ekologia? Wspólnota transatlantycka, współpraca USA-UE jest jedynym gwarantem pokoju, stabilności i rozwoju. Kolejny cel to wolność słowa i wolność internetu. Mamy dziś do czynienia z próbami zainstalowania nowej cenzury w Polsce.
- Serio pan uważa, że mamy?
- To, co chce zrobić rząd, czyli premier Tusk z ministrem Gawkowskim, to ustanowienie urzędu, który będzie określał, jakie treści są właściwe w internecie, a jakie są niewłaściwe. To nowe ACTA, to jest dokładnie to samo, co na ulicy Mysiej w Warszawie robił urząd cenzorski w czasach PRL-u. Trzecie wielkie zadanie to odzyskanie konkurencyjności przez europejskie państwa i przedsiębiorstwa. Jest możliwe tylko wtedy, jeśli przestaniemy oplatać Europę pętami biurokracji, coraz to kolejnych dyrektyw i dyrektyw od dyrektyw i rozporządzeń od dyrektyw. Musimy powstrzymać Zielony Ład, który zabija europejskie firmy i rolnictwo, musimy ułatwić procedury i schematy, żeby w Europie zgłaszano więcej patentów i mogli na tym lepiej zarabiać.
- Partnerem EKR jest Partia Republikańska. Rządy jej ludzi w USA to większe możliwości dla Was w Europie?
- Partia Republikańska jest częścią całej naszej rodziny Europejskich Konserwatystów i Reformatorów. Nie ma co prawda prawa głosu, bo zwykłymi członkami są partie europejskie, ale współpracujemy z partiami z innych części świata, także z Partią Republikańską z USA. Chcę poszerzyć ten zakres także o Partię Konserwatywną z Kanady i z Australii. Współpraca z Republikanami jest dla nas bardzo ważna i jak najbardziej potwierdzam nasze bliskie relacje i bardzo dobre kontakty z Republikanami, którzy właśnie za kilka dni obejmują wszystkie najważniejsze funkcje i urzędy w Stanach Zjednoczonych. Te kontakty na pewno przydadzą się Europie.
- Wspomniał pan o ogromnej dysproporcji w wymianie handlowej z Chinami. Chce pan, żeby Europa postawiła tamę przeciwko zalewowi towarów z tego kierunku?
- Najlepszy przykład to paradoks po tym jak Europa wprowadziła nowe reguły Zielonego Ładu. Na tym owczym pędzie Zielonego Ładu najbardziej na świecie skorzystały Chiny. Są głównym producentem paneli słonecznych, turbin wiatrowych, baterii elektrycznych i samochodów elektrycznych. Dosłownie zalewają Europę, zalewają świat – mieszkańcy Europy płacą Chinom za technologię i dają im zarabiać. To czysta głupota, że polityka Komisji Europejskiej wypycha nasze pieniądze do Chin, zamiast kierować je do polskich i europejskich przedsiębiorstw. To strzał w brzuch Europy i zarzynanie biznesu w naszym kraju i innych państwach UE.
- Takie stanowisko to polityczna trampolina do innych także europejskich funkcji?
- Nie ukrywam tego, że dla mnie największym zaszczytem, honorem i wyzwaniem jest stanowisko polskiego premiera. Jeśli będzie taka decyzja Polaków, to chciałbym na to stanowisko w przyszłości powrócić. Pracując jako szef EKR chcę pokazać, że Polska może być w wielu aspektach wzorem. Wskazując na przykład na naprawę systemu finansów publicznych czy politykę rozwojową, która wskazała, że w czasie, gdy byłem premierem, wzrost gospodarczy Polski był na topie. Nie używałbym słowa „trampolina”, ponieważ jest to samoistna i bardzo ważna funkcja, także z perspektywy Polski. Chcę pomóc w integracji pozycji, stanowisk pomiędzy partiami w ramach instytucji Unii Europejskiej, ale także rozwijać współpracę w zakresie bezpieczeństwa, także w kontekście NATO. To samo w sobie jest bardzo ważnym zadaniem. Będę po prostu działał trochę więcej w Europie i pilnował tam polskich spraw, wykonując jednak funkcję umacniającą konserwatystów w Europie. Od początku przejścia do opozycji angażowałem się w kwestie interesów Polski w Brukseli. Do tej pory jeździłem i przestawiałem błędy premiera Donalda Tuska przed Radami Europejskimi. Przecież to obecny premier Polski nie powstrzymał paktu migracyjnego czy wdrożenia ETS2, a więc podatku europejskiego na budynki i na transport. Teraz wraz z tym moim nowym mandatem, myślę, że mój głos będzie mocniejszy, a dzięki naszej reprezentacji w Parlamencie Europejskim będziemy starali się blokować negatywne dla Polski rozwiązania, choć wiem że koalicja, której Tusk jest narzędziem wciąż trzyma się mocno.
- Karol Nawrocki jest lepszym kandydatem na prezydenta, niż byłby nim Mateusz Morawiecki?
- Na pewno z jednego ważnego powodu tak, bo uniemożliwia naszym przeciwnikom opierania kampanii wyłącznie na ataku personalnym i powtarzaniu kłamstw o 8 lat rządów Prawa i Sprawiedliwości. To są jednak retrospektywne spekulacje, które już dziś nic nie wnoszą. Zdecydowaliśmy się jako formacja na poparcie Karola Nawrockiego, kandydata bezpartyjnego i obywatelskiego. Teraz jego zwycięstwu chcę poświęcić ogromną część uwagi. Chcę przydać się dr. Karolowi Nawrockiemu w powstrzymaniu lobby, które ma Polskę podporządkować i dostosować według swojej strategii. Nie możemy pozwolić na domknięcie systemu.
- Wkrótce wybiera się pan do USA na zaprzysiężenie Donalda Trumpa. Czego spodziewa się pan premier po tej prezydenturze, szczególnie w kontekście naszego bezpieczeństwa? Trump zakończy wojnę na Ukrainie?
- Wszystkim nam zależy na tym, żeby ta wojna jak najszybciej się zakończyła. Liczę na zastosowanie przez prezydenta Donalda Trumpa znaczących instrumentów nacisku na Putina, bo to przecież głównie od niego zależy, czy konflikt będzie zamrożony lub zakończony. Prezydent Trump jest dobrym negocjatorem. Jestem przekonany, że prezydent Trump nie będzie też chciał zaczynać swojej kadencji od takiej sytuacji, jaką było pospieszne wycofanie Amerykanów z Afganistanu. Stany Zjednoczone zainwestowały bardzo dużo w związanie sił rosyjskich na Ukrainie i nie mogą zmarnować tych środków. Zbliża się zatem bardzo ważny moment w którym pojawią się warunki brzegowe dla końca tej wojny, choćby jej aktywnej fazy. Myślę, że Putin nie jest spokojny przed 20 stycznia i wie, że Donald Trump to człowiek z silnym charakterem, który nie pozwoli na porażkę USA w tej potyczce.
Rozmawiał Jacek Prusinowski