Apele nie przyniosą skutki
-Nadchodzą dni kiedy trzeba będzie zawiesić jałowe dyskusje, prestiżowe spory, nieporozumienia koalicyjne. Będziemy musieli podejmować decyzję w trybie w pewnym sensie nadzwyczajnym – mówił premier Donald Tusk, tłumacząc swój apel trudną sytuacją międzynarodową. Szef rządu chyba zapomniał jednak, że jesteśmy w środku kampanii wyborczej, a ta nie sprzyja wyciszaniu politycznych emocji. - W trakcie kampanii apele premiera, prezydenta czy nawet prymasa nie odniosą pożądanego skutku. Poziom rozgrzania i podział społeczeństwa jest tak duży, że harcownicy nie zostaną utrzymani na wodzy – uważa Marek Sawicki. Poseł PSL mówi nam, że chociaż wierzy w szczerość intencji premiera, to ma dla niego radę. - Oczekiwałbym, że w pierwszej kolejności to Donald Tusk i jego otoczenie zastosują się do apelu o zawieszenie sporów – mówi Marek Sawicki.
Chodzi o obronność
Donald Tusk zapowiadał konieczność podejmowania decyzji w "nadzwyczajnym trybie". Jedną z takich decyzji może być przyjęcie ustawy, która ułatwi inwestowanie w obronność. Rząd już za tydzień może przyjąć odpowiednie przepisy, które jak podkreślał premier Donald Tusk, wcześniej mogą wymagać intensywnej międzyresortowej współpracy. - Musimy radykalnie przyspieszyć nasze prace nad projektem ustawy o szczególnych zasadach przygotowania i realizacji inwestycji w zakresie obronności państwa – tłumaczył szef rządu.