Według medialnych doniesień, Martyna Wojciechowska ma zarabiać w NBP wraz z dodatkami ok. 65 tys. zł, a do tego zasiada w Bankowym Funduszu Gwarancyjnym z pensją prawie 12 tys zł. Ani Wojciechowska ani prezes NBP Adam Glapiński (69 l.) nie komentują publicznie sprawy, ale głos zabrała pełnomocnik NBP, która tłumaczy powody, dla których kwestia zarobków nie powinna ujrzeć światła dziennego. - Na to na pewno czekają służby wywiadowcze innych krajów, zainteresowane tym, by bank centralny zaczął wyjaśniać schematy swoich działań (…). Prof. Glapiński, jako prezes NBP odpowiedzialny m.in. za stabilność finansową państwa, nie może się wdawać w pozamerytoryczne dyskusje, spory itd. Powaga tej instytucji i wręcz interes narodowy wymaga, by nie była ona aktorem sceny politycznej – powiedziała portalowi wpolityce.pl Jolanta Turczynowicz-Kieryłło.
Tymczasem wyjaśnień w kwestii zarobków Wojciechowskiej domagają się politycy PiS. - Jednak powinien być zachowany pewien standard poziomu zarobków – mówił w radiowej Jedynce szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin (50 l.). A senator PiS Jan Maria Jackowski (61 l.) napisał pismo do Glapińskiego, w którym pyta m.in. o kwalifikacje, zakres obowiązków Wojciechowskiej w NBP i kwestię zarobków.