Krzysztof Pietraszkiewicz w NOWA TV: Przed premierem ogromne wyzwania [WIDEO]

2017-12-11 17:47

Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich, w rozmowie ze Sławomirem Jastrzębowskim w NOWA TV, ocenia przyszłego premiera, Mateusza Morawieckiego. Program red. Sławomira Jastrzębowskiego oglądaj w NOWA TV. Premiera sobota 17:00

Krzysztof Pietraszkiewicz i Sławomir Jastrzębowski

i

Autor: Marek Zieliński Krzysztof Pietraszkiewicz i Sławomir Jastrzębowski

"Super Express": - Premierem został Mateusz Morawiecki, bankier. Powinniście być zadowoleni. Świętowaliście całą noc?

Krzysztof Pietraszkiewicz: - My jesteśmy od lat przyzwyczajeni, że w rządzie za sprawy gospodarcze odpowiada ktoś, kto jest zorientowany w polskim systemie finansowym i bankowym. Natomiast ostatnie lata to bardzo ciężki okres dla polskiego sektora bankowego. Poza normalnymi podatkami, a banki płacą największy podatek dochodowy spośród instytucji działających na rynku, trzeba powiedzieć o dodatkowym podatku bankowym, o dodatkowych wpłatach na bankowy fundusz gwarancyjny i o ogromnym zalewie regulacji zarówno krajowych, jak i międzynarodowych.

- Czego spodziewacie się po Mateuszu Morawieckim jako premierze?

- Jeśli chodzi o część menedżerską, to nie ma wątpliwości, że jest osobą kompetentną i bardzo sprawną. Natomiast problemy, przed którymi staje, zarówno krajowe, jak i w relacjach międzynarodowych, są przeogromne. Kwestią ogromnej wagi jest uspokojenie nastrojów i budowanie dobrej atmosfery do działalności gospodarczej.

- To z Beatą Szydło nastroje byłyniespokojne?

- Dziś mamy ogromny poziom niepewności, jeśli chodzi o rozwiązania prawne. Premier Morawiecki, rząd i w ogóle klasa polityczna muszą się zastanowić, co zrobić, by były realizowane ważne programy strategiczne zapowiedziane przez premiera.

- Czyli inwestorzy powiedzieli sobie, że rządzi PiS, to należy schować pieniądze i wstrzymać inwestycje. Co ma powiedzieć im Mateusz Morawiecki, który przecież do tej pory był wicepremierem i ministrem finansów?

- Myślę, że nie tylko premier Morawiecki musi rozmawiać z inwestorami. Należy stworzyć po prostu dobre warunki do prowadzenia biznesu i inwestycji. Bo w warunkach niepewności prawnej i napięć politycznych wielu inwestorów powstrzymuje się od działań obarczonych ryzykiem.

- I największym problemem polskiej gospodarki jest to, że przedsiębiorcy chowają swoje pieniądze i nie inwestują ich?

- Tak. Bo z punktu widzenia krótkookresowego można mieć dobre wyniki gospodarcze dzięki dobrze rozwiniętej konsumpcji, po pewnym czasie trzeba jednak powiedzieć "sprawdzam". Jeśli w danym okresie nie było inwestycji, modernizacji, innowacji, to traci się zdolność konkurowania. A w dużym stopniu nasz wzrost PKB i nasze miejsca pracy zależą od tego, czy potrafimy eksportować produkty dobrej jakości.

- Największym inwestorem jest jednak państwo. Mateusz Morawiecki ma wszelkie możliwości, by też inwestować pieniądze. Będzie to robił?

- Państwo może być inwestorem w określonym zakresie. Dysponuje naszymi środkami, one są ograniczone. Największym inwestorem są prywatni przedsiębiorcy. Od aktywności tego miliona ośmiuset tysięcy podmiotów gospodarczych zależy średnio- i długookresowy sukces naszego kraju. Natomiast niezbędna jest współpraca między tymi dwoma nurtami programów gospodarczych. Programy rządowe, samorządowe i firm należących do Skarbu Państwa są bardzo ważne. Ale o wiele ważniejsze jest to, by tworzyć klimat, by ci, którzy posiadają środki prywatne, chętnie inwestowali u nas pieniądze. Klimat, to znaczy dobre regulacje prawne, jasne deklaracje, co będzie za rok, dwa, trzy. Długoterminowe oszczędzanie na cele mieszkaniowe, emerytalne, zdrowotne, edukacyjne.

- Czyli rząd powinien stworzyć prawo, tak by przedsiębiorcy mieli pewność, że przez kilka lat nie będzie żadnych zmian?

- Dokładnie tak.

- No, ale przecież tak nie jest, co pokazuje choćby sprawa ZUS...

- I właśnie chodzi o to, by nie było tak, że co ekipa się zmieni, to się zmieniają zasady. To nie jest kwestia tylko tego rządu, ale tego, że na przestrzeni lat nie udało nam się ustalić między elitami politycznymi programów niezbędnych dla dalszego rozwoju gospodarczego.

- Jest pan kojarzony jako ktoś, kto bronił systemu bankowego wtedy, gdy frankowicze czuli się przez ten system oszukani...

- Ja przypomnę, że w 2005 r. byłem tym, który apelował o wstrzymanie udzielania kredytów walutowych. Jestem też jednak dumny z tego, że kilkanaście miesięcy temu wytrzymaliśmy presję, gdy domagano się od nas, by przewalutować kredyty. Co by powiedzieli ci ludzie, gdybyśmy to zrobili, przewalutowali po kursie franka 3,99, gdy dziś frank kosztuje 3,60 i ma tendencję spadkową... Bankowość to biznes, który wiąże się z odpowiedzialnością i koniecznością równoważenia potrzeb różnych grup: deponentów, kredytobiorców, płatników i inwestorów. Żadna z tych grup nie może być uprzywilejowana względem drugiej. Kredyty mieszkaniowe zaciągane są na 20, 30 lat. W tym czasie wydarzyć może się wiele. Kurs franka może wzrastać albo się obniżać. Ważne jest to, że w polskim systemie prawnym stworzyliśmy system asekurowania osób słabszych ekonomicznie, na wypadek gdyby sytuacja międzynarodowa się drastycznie pogorszyła.

Zobacz także: Wiemy, kto głosował przeciwko Morawieckiemu. UJAWNIAMY nazwiska

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki