Korwin-Mikke poza Sejmem!
W okręgu wyborczym numer 20, który obejmuje obszary powiatów: grodziski, legionowski, nowodworski, otwocki, piaseczyński, pruszkowski, warszawski zachodni i wołomiński (tzw. "obwarzanek") zwyciężczynią listy Konfederacji została żona Krzysztofa Bosaka, Karina. Startowała ona z drugiego miejsca listy Konfederacji i uzyskała 21 046 głosów. Lider tej listy, Janusz Korwin-Mikke, dostał dwa razy mniej głosów: 9 836. W efekcie polityk nie uzyskał mandatu posła. Reakcja Korwina na tę informację zaskoczyła nawet liderów Konfederacji. W "Super Expressie" stwierdził on bowiem, że jest to dowód na to, że "kobiety nie powinny mieć prawa głosu". - To dowód, że kobiety nie powinny mieć prawa głosu. Niech Pan przejrzy wyniki w Stanach: Trump wygrałby, gdyby głosowali tylko mężczyźni, a gdyby kobiety - w żadnym stanie, by nie wygrał - przekonywał w rozmowie z Jackiem Prusinowskim.
W kuluarach aż grzmi, że Krzysztof Bosak jest wściekły. Ponoć rozważa nawet wyrzucenie Korwina z partii! Zobacz więcej: Wściekły Krzysztof Bosak wyrzuci Korwina za słowa o jego żonie?! Miarka się przebrała
Wniosek do sądu partyjnego
Jak się okazuje, Korwin-Mikke swoją postawą w kampanii wyborczej zbulwersował więcej swoich partyjnych kolegów. Szef sztabu Konfederacji Witold Tumanowicz w rozmowie z portalem Onet.pl przekazał, że złożył do sądu partyjnego wniosek przeciwko niemu. - Sabotował naszą kampanię - wystosował mocne oskarżenie. - Bardzo dobrze, że Korwin-Mikke nie dostał się do Sejmu. Nie będzie już nam szkodził - dodawał. - To sami wyborcy Konfederacji pokazali w tych wyborach, że mają go dosyć - stwierdził mocno na koniec.
Na ten moment nie wiadomo, kiedy zbierze się sąd partyjny. Na pewno na posiedzenie zostanie zaproszony sam Korwin-Mikke, by mógł odnieść się do zarzutów. Tumanowicz nie podaje nam dokładnej listy zarzutów. Ale mówi o "sabotowaniu kampanii". Teoretycznie, tak jak to było w przypadku Artura Dziambora, sąd może usunąć Korwin-Mikkego z partii.
Korwin-Mikke w kampanii
Zdaniem wielu komentatorów polskiej sceny politycznej, to właśnie kontrowersyjne wypowiedzi Korwin-Mikkego położyły na ostatniej prostej kampanię Konfederacji. Przykładowo komentując aferę pedofilską z udziałem polskich youtuberów, kandydat Konfederacji stwierdził, że sytuacja, w której "grono zaślinionych staruchów w Sejmie" ustala wiek zgody na współżycie seksualne, "jest obrzydliwa".
Sam Korwin-Mike sobie z tego typu zarzutów oczywiście nic nie robi. Jak przekonuje, w kampanii trzeba było postawić na dużo bardziej ostrzejszy przekaz.