- Matematyczna powtarzalność tej epidemii każe nam z niepokojem patrzeć na kolejne dni, bo według wszelkich danych czeka nas teraz około 2-3 tygodni intensywnego wzrostu zachorowań. Czy tego chcemy czy nie - rozwiewa wątpliwości dr Grzesiowski i dodaje, że cały czas jednak mamy wpływ na to w jakim tempie będą rosły zachorowania. - Jeśli będziemy zdyscyplinowani w zakresie ogólnonarodowej kwarantanny, to nie ma żadnej wątpliwości, że liczba zachorowań spadnie. Tak się stało w Korei czy w Chinach. Te najbliższe 2-3 tygodnie są kluczowe. Jeżeli popuścimy dyscyplinę, to będziemy w bardzo trudnej sytuacji - mówi gość "Expressu Biedrzyckiej".
TO JEST TRAGEDIA!
- Nie jestem spokojny, bo widzę co się dzieje w szpitalach. Co prawda bardzo szybko szykujemy łóżka intensywnej terapii, ale jeśli w ciągu jednego dnia pojawi się tysiąc chorych osób, to wśród nich będzie około 100 wymagających hospitalizacji. Jeżeli takich dni będzie kilka z rzędu, to OIOM-y się zablokują. Jeśli pacjent trafia do szpitala z ciężką postacią, to łóżko przez co najmniej dwa tygodnie będzie zajęte, bo tyle zajmie hospitalizacja - tłumaczy Grzesiowski i dodaje, że nie ma kraju w Europie, który mógłby powiedzieć, że jest w stanie zapanować nad tak dużą liczbą chorych. - Przebudowujemy szpitale, pojawiają się jednostki 500-łóżkowe, które będą przyjmować wszystkich zakażonych pacjentów. Pojemność jest więc całkiem spora, ale nie w sytuacji kiedy dziennie będziemy diagnozować kilkuset nowych pacjentów. Grzesiowski podkreśla, że budowanie szpitali polowych także nie rozwiąże problemów. - Szpitale polowe można rozwinąć w jeden dzień, tylko nie da się ich wyposażyć w respiratory. I to jest ten problem. Łóżka bez respiratorów będą – tak jak we Włoszech – tylko umieralnią (...) Jestem bardzo niespokojny. Jak czytamy codzienne relacje z Włoch, to sytuacja jest tragiczna. To jest katastrofa humanitarna - mówi gość Kamili Biedrzyckiej.
OBEJRZYJ CAŁY "EXPRESS BIEDRZYCKIEJ" Z DR. PAWŁEM GRZESIOWSKIM:
CO JEST GROŹNIEJSZE - GRYPA CZY KORONAWIRUS?
- Grypa funkcjonuje od lat i atakuje od września, więc liczbowo jest jej więcej. Ale koronawirus jest 10 razy groźniejszy niż grypa, bo wywołuje 10 razy więcej zgonów. To prosty rachunek - tłumaczy Grzesiowski. Pytany o to jak rozpoznać koronawirus u dziecka mówi wprost: nie da się. - Nie da się go rozpoznać na podstawie objawów. Dlatego zostajemy w domu, podajemy leki wspomagające, nawadniamy. I tak samo w przypadku dorosłych, chyba, że objawy przyjmą ostrą formę.
CO DALEJ? RATUJMY PERSONEL MEDYCZNY
Według dr. Grzesiowskiego rząd i służby "muszą" robić więcej. - Nie oszukujmy się – brakuje wielu rzeczy w szpitalach: masek, fartuchów, okularów… jeżeli personel medyczny nie będzie zabezpieczony, to on pierwszy padnie ofiarą wirusa i go po prostu nie będzie. Jeszcze bardzo dużo pracy jest do wykonania. Według eksperta nie ma szans na to, żeby w najbliższych miesiącach odbyły się jakiekolwiek imprezy masowe ani wybory. - Jestem lekarzem. Zajmuję się wirusem od samego spodu, a nie politycznie. I dla mnie nie ma wątpliwości: do wakacji żadne duże imprezy nie mają sensu, łącznie z imprezą pt. wybory, no bo jak je zorganizować?