Jarosław Kaczyński zostanie ambasadorem?! Brzmi to trochę jak opowieść z gatunku political fiction, ale - jak wiadomo - w polskiej polityce wszystko jest możliwe. Dlaczego w ogóle prezes PiS miałby wyjeżdżać za granicę? Skąd wzięły się rozważania Zbigniewa Hołdysa? Wszystko przez ustawę o służbie zagranicznej, którą na początku marca podpisał Andrzej Duda. W określonych wypadkach nowe przepisy pozwalają osobom bez wykształcenia i znajomości języków obcych podjąć pracę w polskich placówkach dyplomatycznych. Z nowej ustawy w swoim stylu zażartował były lider Perfectu. - Nowa ustawa o dyplomatach, którzy już nie będą musieli znać żadnego języka (nawet polskiego), pozwoli zostać ambasadorami Jakiemu, Ziobrze, Kempie, Brudzińskiemu i Kaczyńskiemu - komentował Hołdys na Twitterze. Żarty żartami, ale drugiej strony funkcja ambasadora to może być dobry pomysł na polityczną emeryturę...
ZOBACZ TAKŻE: Beata Kempa pokazała męża! Pan Waldemar to przystojniak! To nie koniec jego atutów [FOTO]
Do ustawy odniósł się także były minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. - Podpisanie przez Andrzeja Dudę ustawy o służbie zagranicznej jest kolejnym działaniem przeciwko Polsce. Typowe dla Państwa PiS - "dyplomaci" bez znajomości języków i bez odpowiedniego wykształcenia. MSZ, ambasady i konsulaty opanowane przez nowe pokolenie Misiewiczów. Szkoda Polski - podsumował.
ZOBACZ TAKŻE: Szykuje się wielkie wzmocnienie PiS! Policzek dla Tuska. Nazwisko z absolutnego topu. Nawet w Europie będą o tym gadać!
Z kolei wiceszef MSZ Marcin Przydacz podkreślił w rozmowie z TVP Info. że "ambasador musi spełniać takie wymagania, jakie są wobec niego stawiane w konkretnej placówce". - Nie można było w ustawie przewidzieć sztywnych wymagań formalnych, bo wyłączałoby to kandydatów, którzy z wielu innych względów byliby odpowiedni na stanowisko ambasadorskie, ale znali tylko język obcy – na przykład język kraju, do którego mają zostać wysłani. Wyobrażam sobie, że mamy świetnego kandydata, który ma wyjechać do Waszyngtonu i zna perfekcyjnie język angielski, ale nie zna innego języka. Chodzi o to, że w wielu państwach jest tak, że na tym stanowisku potrzebna jest większa elastyczność - wyjaśnił.