Jeśli nie, to powinien się tym zająć PiS. Śp. Lech Kaczynski, którego idee podobno ma wcielać w życie Jego Wielki Brat, był (jak każdy normalny człowiek) wielkim zwolennikiem kary śmierci - i otwarcie o tym mówił. JE Zbigniew Ziobro zgłosił nawet projekt ustawy o przywróceniu kary śmierci - i głosowała za tym znakomita większość PiS-menów, z WCzc. Jarosławem Kaczyńskim włącznie.
Więc teraz, kiedy PiS ma wreszcie większość w Sejmie, większość w Senacie oraz Prezydenta - rozumiem, że marzenie śp. Lecha Kaczyńskiego zostanie spełnione?
Polska jest przy tym krajem z większością katolicką - a do tego dochodzą inne wyznania chrześcijańskie. Pan Bóg zaś mówi wyraźnie - tuż po dziesięciu przykazaniach:
"A gdyby ktoś bliźniego swego UMYŚLNIE zasadziwszy się PODSTĘPEM zabił - i od Ołtarza Mego weźmiesz go - i zabijesz!". Nie można być chrześcijaninem - ani żydem, ani islamistą zresztą, bo wszystkie te wyznania uznają z prawo Pięcioksiąg Mojżesza - i przeciwnikiem kary śmierci, bo byłoby to sprzeciwieniem się Bogu. Jakim cudem tym eurosocjałom udało się przekonać część polskich katolików, że Kościół rzymskokatolicki jest przeciwko karze śmierci - nie mam pojęcia. Śp. Jan Paweł II nie lubił, istotnie, kary śmierci i raz powiedział nawet, że: "Przypadki konieczności jej stosowania są dzisiaj rzadkie, a może nawet nie zdarzają się wcale" - ale, oczywiście, co do zasady kary śmierci nie kwestionował, bo przestałby być katolikiem i stałby się heretykiem.
Rzeczywiście dziś karę śmierci stosuje się rzadziej niż dawniej. Jednak wszystkie państwa cywilizowane ją znają - poza dwoma plemionami w Amazonii, dwoma w Afryce i jednym w Brukseli. Czasem trzeba ją stosować - choćby dla postrachu.
Parę miesięcy temu w Kwidzynie facet wypuszczony z więzienia postanowił tam wrócić - bo to fajnie żyć, gdzie nie trzeba nic robić, a dają jeść, co tydzień czystą pościel i w ogóle. Niewiele myśląc podszedł do pierwszej lepszej kobiety, poderżnął jej gardło - i tak zapewnił sobie dożywotni pobyt w ulubionym miejscu.
Czy gdyby w Polsce obowiązywała kara śmierci - tobyśmy go powiesili?
Nie!
Nie - bo gdyby obowiązywała, to on by jej nie zamordował - tylko okradł kogoś albo gdzieś się włamał. Tyle że to tylko na 3-4 lata - a potem trzeba by znów coś ukraść. Jako człowiek praktyczny i rozsądny postanowił rozwiązać problem za jednym zamachem.
Przestępcy kalkulują. Kalkulują na zimno. Więc krew tej kobiety - i wszystkich pomordowanych przez bandytów, którzy się nie boją - brudzi ręce tych, co znieśli karę śmierci.
Niech ich Piekło pochłonie!
ZOBACZ: Proces Samuela N. Udaje WARIATA aby uniknąć kary? [ZDJĘCIA]