"Super Express": - Forsowanie pomysłów Waldemara Pawlaka w systemie emerytalnym to kuksaniec czy kopniak dla premiera Tuska?
Janina Paradowska: - Przyznam, że nie bardzo rozumiem tę grę Pawlaka. W jego uporze nie ma żadnego pomysłu. To, co proponuje, to jakieś dziwaczne pomieszanie spraw emerytur z polityką prorodzinną. Co gorsza, odjęcie kobietom 3 lat od wieku emerytalnego za każde urodzone dziecko sprawi, że będą one miały dramatycznie niższą emeryturę. Jeśli chce pomóc rodzinom, powinien forsować swoje pomysły w innych ustawach.
- Gra bardziej na siebie i swoją partię?
- Nie podejrzewam go o chęć przejścia do opozycji, bo mu się to w żaden sposób nie opłaca. PSL przeszło już taką lekcję w czasach koalicji z SLD, kiedy wyszło z niej przez słynne winiety. Mówiono wtedy, że Polacy ich nie chcą, ale naród nie odpłacił się ludowcom masowym głosowaniem.
- Może Pawlak nie wyciągnął lekcji z przeszłości?
- Myślę, że jest politykiem dojrzałym, ale prowadzi dość dziwny taniec ludowy i być może jest to odbicie nastrojów w partii, które ostatnio się zradykalizowały. Pawlak chce wygrać jesienne wybory na szefa PSL, jednak żadnych długofalowych korzyści dla PSL nie widać. A bez koalicji z PO może to być koniec PSL. Jeżeli zostanie małą partią opozycyjną, straci jakiekolwiek znaczenie, a na jego elektorat czyha już PiS.
- Czy Tusk nie straci w końcu cierpliwości do Pawlaka i sięgnie po poparcie Palikota?
- Obu stronom powinno zależeć, żeby koalicja trwała. Możemy sobie dużo opowiadać o Palikocie, ale dla Tuska ważne jest to, żeby zmiany w emeryturach przegłosowała koalicja. Chwilowy alians z RP jest możliwy, ale dłuższa współpraca nie wydaje się realna. Bo z kim u Palikota można rozmawiać? Premier mu po prostu nie ufa.
- Czyli koalicja przetrwa?
- Patrzę na to dosyć spokojnie, bo już wcześniej różne problemy udało się koalicjantom rozwiązać, choćby sprawę składki zdrowotnej. Choć przyznam, że dynamika wydarzeń jest niesłychana i kto wie, jak to się wszystko skończy.
Janina Paradowska
Publicystka "Polityki"