24-letnia białoruska lekkoatletka dostała w Polsce azyl. Wizę humanitarną rząd przyznał także mężowi Cimanouskiej. Biegaczka skrytykowała białoruskie władze sportowe. Próbowano ją siłą zmusić do powrotu do kraju. - Lekkoatletka zgłosiła się do naszej ambasady w Tokio została tam przyjęta, została również przyjęta przez naszego ambasadora. Natychmiast została otoczona opieką przez nasze służby dyplomatyczne i konsularne – powiedział wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk. O białoruskiej sportsmence w najnowszym felietonie pisze Wiktor Świetlik. Zgadzacie się z tezami, które postawił? Dajcie znać w komentarzu!
Wolność dla Cimanouskiej, a prezent dla Polski
Od kilu dni przestaliśmy w światowych mediach pełnić rolę potwora i rozkapryszonego bachora. Aż momentami z tym nieswojo. Człowiek zdążył się już trochę przyzwyczaić do tego, że pełni rolę europejskiego czarnego luda. Że Polska jest takim globalnym gejem na marszu homofobów albo zakonnicą na spędzie satanistów. Że dziennikarze i politycy z całego świata nauczyli się już, że można nas bezpiecznie kopać, robić z nas zacofańców, antysemitów, byłych nazistów, niedorosłych do demokracji miłośników dyktatury, bo premiują temu medialno-polityczne elity ich krajów, gdyż lepiej zajmować się Polską niż własnymi machlojami i przestępstwami. Mówiąc krótko w globalnym systemie informacyjnym zaczęliśmy pełnić bardzo istotną funkcję, być ważni, jak starożytny antybożek, którego ustawiano przy drzwiach i pluto na niego zrzucając na niego wszystkie winy. W dodatku rozmaici nasi rodacy, z byłym ministrem spraw zagranicznych na czele radośnie brali w tym udział. Byliśmy ważni. Pełniliśmy zaszczytną rolę światowego chłopca do bicia. Od początku tygodnia wszystko się zepsuło. Chwalą nas. W dodatku o naszym kraju piszą serwisy, które do niedawna nie pisały o niczym poza okolicznym polem kukurydzy albo butami sportowymi, dla których Europa z jej przygodami, rozterkami i chłopcami do bicia, jest tak odległa jak jakaś inna galaktyka z teleskopu. A teraz wszyscy się nią pasjonują, jakby odkryli na niej życie. Wszystko za sprawą Krystyna Cimanouskiej, białoruskiej sprinterki, która otrzymała azyl w naszym kraju. Taka popularność, tak zwana dobra prasa, ma realne efekty. Wpływa na to, że po prostu wielu ludzi, szczególnie w Azji, także tych wpływowych, decyzyjnych, zwraca na Polskę uwagę. Niektórzy tu przyjadą na wakacje, inni podejmą korzystne dla nas decyzje inwestycyjne. Warto to zadedykować tym, którzy twierdzą, że w sprawy Białorusi nie warto się wtrącać, bo nie wiadomo do końca, bo z Łukaszenką można zrobić biznes, bo po co nam to. Nam to po to, co właśnie od początku tygodnia widzimy.