Narzeczona Marcinkiewicza przerywa milczenie!

2009-02-22 9:00

Gazeta "Super Express" publikuje pierwszy wywiad Izy O., w którym mówi o romansie i swojej wielkiej miłości do Kazimierza Marcinkiewicza (50 l.). Pytana, czy myśli o dzieciach z byłym premierem, odpowiada krótko: Tak.

Wreszcie! Po raz pierwszy od ujawnienia przez "Super Express" romansu Kazimierza Marcinkiewicza (50 l.) jego kochanka zdecydowała się opowiedzieć o swoim związku z byłym premierem. - Miłość pojawiła się nagle - mówi Iza O., 28-letnia wybranka polityka. I deklaruje w rozmowie z dziennikarzem londyńskiego tygodnika "Cooltura", że będzie zawsze wspierać polityka. Przypomnijmy: para poznała się kilka miesięcy temu. Były premier kompletnie stracił głowę dla młodziutkiej Izy. Postanowił zostawić rodzinę i poprosił kochankę o rękę. Oświadczyny zostały przyjęte. Oto spowiedź Izabeli O.

- Pani Izo, pracuje pani w renomowanym banku w londyńskim City, zarabia pani bardzo dobre pieniądze. Proszę opowiedzieć, jak wyglądała pani droga kariery?

- Nie chciałabym opowiadać długiej historii. Lubię odpowiadać na pytania krótko. W Polsce nie podejmowałam żadnej etatowej pracy, dopiero pierwsze i poważne zetknięcie z nią miałam w Londynie. Poznawałam tutejszy rynek pracy, który z momentem wstąpienia Polski do EU w 2004 stał się bardziej otwarty. Pierwsza praca, jaką mi zaoferowano, była w globalnej firmie Market Research. Był to dobry start do pracy w kolejnych korporacyjnych firmach i różnych sektorach (takie oferty pracy dostawałam od dobrych firm rekrutacyjnych). Zetknięcie się z dużymi firmami, ludźmi róż-nych narodowości pracującymi w różnych dziedzinach, z ogromem wiedzy i umiejętności było i jest cennym doświadczeniem. To wszystko pozwoliło mi stopniowo na podjęcie decyzji odnośnie mojej własnej ścieżki zawodowej. I obecnie już jakiś czas pracuję w banku jako analityk danych/developer. Ciekawa praca, w której mam niezależne stanowisko. Muszę dodać, że bardzo doceniam fakt, iż tutejsi pracodawcy bardzo chętnie inwestują w ludzi żądnych wiedzy i nowych umiejętności oraz to, że ważniejsze jest dla nich doświadczenie i praktyczne kwalifikacje, a następnie zdobyte dyplomy (podobnie jest też w USA czy Kanadzie).

- Pracownicy banków raczej unikają rozgłosu, a pani znalazła się ostatnio w centrum uwagi polskich mediów, zwłaszcza tabloidów. Jak pani to znosi?

- Ja o żaden rozgłos nie prosiłam, choć wiem, że jestem z osobą, która jest znana prawie wszystkim, jak nie wszystkim Polakom. W Londynie jednak wygląda to zupełnie inaczej, spokojniej, i tutaj Kazimierza poznałam. Nie spodziewałam się, że ta sytuacja nabierze takiego obrotu i że sprawy zakochania się i miłości zostaną wypaczone i cała sytuacja dotycząca dwóch prywatnych osób pojawi się na tak długo na pierwszych stronach gazet. Dotyka mnie fakt, że prawdomówność Kazimierza w tej sprawie została obrócona przeciwko niemu… zmanipulowana. Dotyka mnie stereotypowe myślenie.

- Ocena pani związku z Kazimierzem Marcinkiewiczem podzieliła Polaków. Zgadza się pani z opinią, że decyzja pani partnera o ujawnieniu prawdy o waszym związku dotknęła drażliwego tabu w polskim społeczeństwie, w którym toleruje się podwójne życie, a nie toleruje się zakończenia wypalonego związku?

- Zgodzę się częściowo, gdyby brać pod uwagę to, że Kazimierz był i jest dla wielu ludzi autorytetem. Jeśli chodzi o moje osobiste zdanie, to Kazimierz zakończył swój związek, zanim zaczęliśmy nasz. Pozostała mu tylko część formalna.

- Co myślała pani o Kazimierzu Marcinkiewiczu, zanim poznała go pani osobiście?

- Przyznam otwarcie: nie interesowałam się wcześniej polityką, zdecydowanie wolę tematy z zakresu biznesu, IT oraz psychologii. Oczywiście wiedziałam, że był premierem. Nie znałam jednak poglądów politycznych i życiowych Kazimierza zanim się poznaliśmy. Nie miałam więc wyrobionej opinii na jego temat. Wyznaję zasadę, że lepiej człowieka jest poznać osobiście, by wyrażać na jego temat zdanie. Poza tym media bardzo potrafią zniekształcić wizerunek człowieka.

- I pewnego dnia spotkaliście się. Pamięta pani ten moment? Jakie pan premier zrobił wówczas wrażenie na pani?

- Tak, pamiętam moje wrażenie: bardzo pozytywne, chwila rozmowy była jak rozmowa dwóch bliskich znajomych, a nie obcych sobie ludzi.

- Od momentu osobistego poznania do przyjęcia oświadczyn minęło trochę czasu. Co wydarzyło się w międzyczasie?

- Poznawaliśmy się. Rodziła się przyjaźń dwojga ludzi (a nie romans, jak to przedstawiają dziennikarze). Dopiero potem miłość, niedawno. Pojawiła się u mnie nagle, już po podjętej przez Kazimierza decyzji.

- Pan premier nie ukrywa, że zamierzacie pobrać się niedługo po jego rozwodzie. Może pani zdradzić, gdzie planujecie zaślubiny? Dacie tabloidom satysfakcję i weźmiecie ślub ukradkiem, gdzieś na końcu świata?

- Mogłabym zdradzić kilka miejsc, ale po co? Na tabloidy nie zwracam uwagi, chcę żyć tak, jak żyłam do tej pory, bez konieczności ukrywania się, jestem prywatną osobą. Jeśli mamy jakieś plany, to będziemy je realizować bez oglądania się na wścibskich dziennikarzy.

- Pani najbliższa rodzina, mimo woli, została włączona w tabloidową nagonkę na wasz związek. Jak radzi sobie z tym? Akceptuje wasz związek?

- Radzi sobie dobrze… i więcej nic nie powiem.

- Pan premier jest człowiekiem zmian. Nie może pani wykluczyć, że kiedyś przyjdzie do domu i powie, że dostał propozycję atrakcyjnej pracy w innym kraju i chce z niej skorzystać. Zrezygnuje pani ze swojej kariery i pojedzie za nim? A wierzy pani, że w odwrotnej sytuacji, gdy pani dostanie intratną pracę w innym kraju, to pani partner będzie gotów pojechać za panią? Gdzie leży kompromis między miłością a karierą?

- Ciekawe pytanie. To zależałoby gdzie i kiedy. Myślę, że w obecnej sytuacji nie ma sensu zastanawianie się nad tym, ponieważ oboje mamy dobrą pracę w Londynie. W naszym przypadku osiągnięcie kompromisu nie jest problemem.

- Wierzy pani w miłość? Co trzeba robić, żeby miłość nie zgasła?

- A ktoś w nią nie wierzy? Trzeba dbać o nią. Tak samo jak o przyjaźń i inne relacje międzyludzkie. Trzeba być z drugą osobą cały czas, jak nie fizycznie, to duchowo. Jest to wszystko ułatwione, jeśli dwoje ludzi jest do siebie bardzo podobnych.

- Panu premierowi zależy na dobrych stosunkach ze swoimi dziećmi. Jak widzi pani swoje relacje z nimi - większość z nich jest w pani wieku?

- Nie udzielę odpowiedzi na to pytanie. Przepraszam.

- W trakcie programu "Tomasz Lis na żywo" Kazimierz Marcinkiewicz zapowiedział, że chce z panią założyć rodzinę. Myśli pani o dzieciach?

- Tak, jednak jest za wcześnie, by na ten temat się wypowiadać.

- Na koniec dotknijmy trochę polityki. Gdyby pan premier wrócił do aktywnej działalności politycznej, będzie pani wspierać go publicznie i brać udział w jego życiu politycznym?

- Będę wspierać Kazimierza zawsze i niezależnie od pełnionego przez niego stanowiska czy sytuacji. A poza tym… niedługo wygrywamy w lotto (śmiech).