Moment czasowy
Przytoczony w tytule zwrot z nowomowy premiera Morawieckiego pasuje, jak ulał do tego, czego byliśmy świadkami w ciągu ostatnich kilkudziesięciu godzin. Gdy w studiu telewizyjnym w Liverpoolu reprezentująca Polskę pani Blanka (Bejba) wyśpiewywała swój przebój „Solo”, to 2 tys. kilometrów od niej, w warszawskim studio telewizyjnym, we własnej rewii swe solo wyśpiewywał prezes Kaczyński.
Gdy ona śpiewająco żaliła się, że nie rozumie kochanka (Co się z tobą stało, mieszasz mi w głowie, więc teraz jest mi lepiej solo, solo), on nadal mieszał w głowach swoich zwolenników. I jak to kochanek-szaławiła nie zwracał uwagi na sens swojego bajdurzenia tylko na „moment czasowy” właśnie. Jeszcze niedawno, z początkiem lata 2022 r, kategorycznie odrzucał możliwość waloryzowania „500 plus”, gdyż „byłoby to posunięcie proinflacyjne”. Minął rok. Kolejne wybory zbliżają się milowymi krokami, a tu jak na złość afera wyłazi za aferą i aferą pogania. Do tego na oczach wszystkich kolejne segmenty państwa, które stanowią o jakości życia, rozpadają się jak domek z kart.
Przykład - struktura państwowa mająca chronić dzieci przed rodzicami-zwyrodnialcami po prostu nie działa. Armia urzędników, policjantów, księży, kuratorów oświatowych bierze pieniądze za nic. Podobny pożytek jest z armii jako takiej. Rosyjska rakieta od pół roku leży w lasach pod Bydgoszczą, gdzie doleciała najpierw niezauważona przez siły zbrojne, a potem zapomniana, żeby nie kompromitować ministra obrony. Mało tego – nad lotniskami cywilnymi, wokół lądujących samolotów latają niezidentyfikowane drony zagrażające bezpieczeństwu pasażerów. Nikt nie wie, skąd przyleciały i czyje one są. Klęska goni klęskę, więc szołmeni z PiS doszli do wniosku, że dla odwrócenia uwagi pilnie potrzebna jest partyjna konwencja. Urządzili ją, żeby Kaczyński rozsypał przed gawiedzią kolejne obietnice.
Nagle okazało się, że waloryzacja „500 +” już nie jest proinflacyjna, jest dobrze obliczonym przejawem troski o poziom życia obywateli. Bierzcie i wydawajcie! Publiczność w studiu oszalała ze szczęścia: „Dziękujemy” oraz „Jarosław” wykrzykiwano gromko. „Jarosław” rozochocony aplauzem, plótł dalej, co mu ślina na język przyniosła: bezpłatne leki od 65. roku życia i bezpłatne leki dla dzieci i młodzieży do 18. roku życia. Do tego bezpłatne autostrady… Leków dla seniorów już brakuje, mimo, że przysługują tylko długodystansowcom, którzy przekroczyli 75. rok życia. Brakuje, bo PiS przeforsował ustawę, która pozbawiła NFZ 13 miliardów zł. Jest mniej pieniędzy, jest mniej leków. A będzie jeszcze mniej. Autostrady płatne są dwie, wybudowane przez prywatnych przedsiębiorców, którym trzeba będzie zapłacić za straty. Krótko mówiąc, cały ten szoł, to duby smalone. No, ale skoro „publisia” lubi takie dyrdymały, to proszę uprzejmie. Tylko zawczasu przestrzegam: - „Albo wianek, albo Janek”.