To była najgłośniejsza afera pedofilska ostatnich lat. W 2013 roku wyszło na jaw, że rezydujący na Dominikanie arcybiskup Józef W. (66 l.) oraz ksiądz Wojciech G.,zamiast głosić słowo boże wykorzystywali dzieci. Ten pierwszy mimo wydalenia z Kościoła znalazł schronienie w Watykanie, a drugiego dewianta w sutannie szukała polska prokuratura i Interpol.
Udało się go znaleźć dopiero dzięki "Super Expressowi", który wytropił Wojciecha G. w domu rodzinnym, w podkrakowskiej Modlnicy. Warszawscy śledczy wsadzili go do aresztu i przez wiele miesięcy zbierali materiał dowodowy w jego sprawie.
- Wojciechowi G. zarzucamy popełnienie dziesięciu przestępstw, z czego osiem dotyczy obcowania płciowego z małoletnimi poniżej lat 15, dopuszczania się wobec takiej osoby innej czynności seksualnej lub doprowadzeniu jej do poddania się takim czynnościom. Dotyczą one dwóch obywateli polskich w latach 2000-2001 i sześciu dominikańskich w latach 2009-2013 - mówi Przemysław Nowak z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Śledczy znaleźli w mieszkaniu pedofila także nielegalną broń i mnóstwo obrzydliwych zdjęć oraz drastycznych filmów pornograficznych z udziałem dzieci.
- To mocny materiał dowodowy, wsparty zeznaniami ponad stu świadków, kilkunastoma opiniami biegłych, w tym z zakresu informatyki, psychologii, fonoskopii, antropologii i seksuologii - dodaje prokurator Nowak.
Choć na początku Wojciech G. uważał, że padł ofiarą pomówień, po roku w areszcie najwyraźniej zmiękł. W piątek, na rozprawie rozpoczynającej proces, przyznał się do winy i zaproponował, że dobrowolnie podda się najniższej możliwej karze - 7 lat więzienia. Niewykluczone, że śledczy nie zgodzą się, bo w przypadku procesu mają szansę zamknąć księdza nawet na 15 lat.
Zobacz: Ksiądz Wojciech G. przyznał się do winy! Chce 7 lat więzienia
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail