Sławomir Jastrzębowski: Nie masz co jeść, bo jesteś leniem!

Oczywiście wielu Czytelników może się teraz oburzyć moją bezczelnością i powiedzieć na przykład: "Jak w ogóle śmiesz, redaktorze, wypisywać takie brednie! Całe życie ciężko przepracowałem/łam w znoju i trudzie, a ty mnie od leni wyzywasz? Jak śmiesz". Albo przedstawiciele młodszego pokolenia mogą mi czynić zarzut na przykład następujący: "Co? To ja skończyłem/łam dwa fakultety, mówię płynnie trzema językami, na wakacje wyjeżdżam zmywać talerze jakichś Angoli, a ty mnie tutaj od leni? Jak śmiesz". Otóż wyjaśniam, jak ja śmiem. Lenistwo w dzisiejszych czasach już nie znaczy to samo co kiedyś. Dziś już nie wystarczy ciężko całe życie pracować, żeby nie być nazwanym leniem. W dzisiejszej POlsce pracowitość i zaradność polega na tym, że się wie, jak dotrzeć do odpowiednich ludzi, do odpowiednich stanowisk i do odpowiednich nagród, oczywiście. Przykłady? Ależ proszę bardzo, no z tym to nie ma żadnych problemów. Ministerstwo Sportu wypłaciło szefowi spółki PL 2012 Marcinowi Herze ponad 1 mln 300 tys. zł nagrody, prawie tyle samo dostał wiceprezes tej spółki Andrzej Bogucki. Za co? Za to, że się EURO u nas odbyło. Wiadomo, że bez tych dżentelmenów by się nie odbyło. Mało przykładów? To może nagrody w ZUS - 200 mln zł. Albo w resorcie zdrowia - 1,6 mln zł. I tak dalej, i tak dalej. Dawno, dawno temu Andrzej Bursa napisał wiersz "Nauka chodzenia", a w nim: "głupiś, mówią mi życzliwi (najgorszy gatunek łajdaków), w życiu trzeba się czołgać czołgać, więc kładę się na płask z tyłkiem anielsko-głupio wypiętym w górę; i próbuję; od sandałka do kamaszka; od buciczka do trzewiczka, uczę się chodzić po świecie". Złośliwi mówią, że to dziś program pewnej partyjnej młodzieżówki. Wszystko można o tych członkach powiedzieć, ale nie, że są leniwi…