Wybory 2023, czyli wszystkie ręce na pokład
O planach wciągnięcia na listy do Sejmu europosłów słychać od dawna zarówno w otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego (74 l.), jak i Donalda Tuska (65 l.). Wybory 2023, czyli wybory do Sejmu i Senatu odbędą się na jesieni tego roku, a kadencja Parlamentu Europejskiego kończy się w maju 2024 r. Dla części europosłów transfer z Brukseli do Warszawy może być okazją do zapewnienia sobie pewnego zajęcia na cztery lata. Politycy PiS i PO nie chcą mówić, kto już dostał propozycję wystartowania w krajowych wyborach, ale potwierdzają plany ściągnięcia do Polski znanych nazwisk. – Przed wyborami jest pełna mobilizacja, a więc wszystkie ręce na pokład! Chcemy wprowadzić na listy polityków, którzy pokazali, że są ważni dla Polski i dla Zjednoczonej Prawicy – mówi nam poseł PiS Marek Ast (65 l.). Kolejny cios dla Szymona Hołowni. Senator Polski 2050 rezygnuje ze startu w wyborach
KO czeka na znane twarze
Marcin Kierwiński (47 l.), sekretarz generalny PO, podkreśla, że partii nie chodzi wyłącznie o europosłów. – Jest rzeczą oczywistą, że chcemy mieć jak najpełniejsze listy kandydatów, aby wygrać z PiS. Znajdą się na niej najbardziej zjednujące sympatię wyborców twarze. Będą to osoby, które są teraz parlamentarzystami, będą samorządowcy i pewnie także ci, którzy dziś są w europarlamencie. O ile zgłoszą chęć do kandydowania – tłumaczy Kierwiński.
Z naszych informacji wynika, że Jarosław Kaczyński zamierza ściągnąć na listy sejmowe m.in. Patryka Jakiego (38 l.), Joachima Brudzińskiego (55 l.), Elżbietę Rafalską (68 l.), Beatę Szydło i Beatę Mazurek (56 l.). – Trwają analizy w tej sprawie. Ja nic nie mam w tym temacie do dodania – ucina sprawę europosłanka Rafalska.
Beata Szydło może pociągnąć listę wyborczą
Dlaczego PiS stawia akurat na te nazwiska? – One pociągną nam listę w wyborach do Sejmu – mówi „Super Expressowi” ważny polityk PiS. – Beata Szydło zrobiła najlepszy wynik w kraju w wyborach do PE i prezes bardzo chce, żeby wróciła do Polski i zaangażowała się w kampanię – dodaje nasz rozmówca.
Z kolei Donald Tusk chce widzieć na listach m.in. Bartosza Arłukowicza, Radosława Sikorskiego (60 l.), Andrzeja Halickiego (62 l.) i Elżbietę Łukacijewską (57 l.). – Najbardziej liczy na Arłukowicza i Sikorskiego. To lokomotywy wyborcze, zrobią świetny wynik. I przydadzą się w kampanii – tłumaczy jeden z polityków PO. Sami zainteresowani nie chcą mówić o powrocie do Sejmu. – Jest za wcześnie na decyzje personalne, ale na pewno zamierzam się włączyć w kampanię wyborczą w Polsce – zapowiada Bartosz Arłukowicz.
Wybory 2023. Cztery możliwe terminy. Tłumaczymy, kiedy wybory parlamentarne 2023 mogą się odbyć
Halicki będzie wspierał PO z doskoku
Rezygnować z pracy w PE nie chce jednak Andrzej Halicki. – Będę europosłem do końca kadencji w 2024 r., ponieważ mam zadania do wykonania. Jestem m.in. szefem Delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Euronest (łączy ona europosłów z parlamentarzystami państw Partnerstwa Wschodniego – red.) – mówi „Super Expressowi”. – Ale będę wspierał kampanię w Polsce i uczestniczył w spotkaniach z wyborcami – dodaje.
Dla europosłów powrót do kraju na pół roku przed końcem kadencji będzie kosztowny. W PE zarabiają miesięcznie ok. 11 tys. euro (uposażenie i dieta), co daje w sumie ok. 56 tys. zł. Poseł ma Sejm dostaje „zaledwie” 16,8 tys. zł. Niełatwo jest więc zrezygnować z wysokich apanaży.
Komentarz eksperta: Prof. Kazimierz Kik (76 l.), politolog:
Europosłowie są dobrze zorientowani w tematyce unijnej i mogą się przysłużyć partiom. Była premier Beata Szydło z Brukseli wróci nieco oświecona, znając mechanizmy funkcjonowania UE. Tyle że PiS jest partią eurosceptyczną, więc myślę, że Szydło może pomóc rządowi PiS omijać wytyczne unijne. Z kolei przedstawiciele ugrupowania proeuropejskiego po powrocie z PE wiedzieliby, jak powinna funkcjonować Polska w polityce unijnej. Taki powrót zostanie dobrze odebrany przez wyborców Bartosza Arłukowicza, on rzeczywiście może być dla PO lokomotywą. Z kolei Radosław Sikorski już dziś postawił na kontrowersyjność, co pomaga mu wrócić na scenę. Nie wiadomo tylko, czy nie zagrozi mu ujawniony skandal finansowy. Nie wróżę jednak dużego poparcia w wyborach dla pani Beaty Szydło i Patryka Jakiego. Oni nie mogą się poszczycić niczym, co zrobiliby pozytywnego w PE dla Polski. Wydaje mi się, że PiS lepiej zrobi, jeśli w wyborach postawi na polityków, którzy ostatnio działali w Polsce. Jedynym Polakiem, jakiego kojarzę z pracy na rzecz UE, jest europoseł PSL Janusz Wojciechowski, komisarz UE ds. rolnictwa, lecz jest to polityk trzeciego szeregu.
Europosłowie korzystają z następujących przywilejów:
- Miesięczna pensja wynosi 6824,85 euro na rękę, czyli 32 171 zł. Eurodeputowani dostają także dietę w wysokości 320 euro dziennie (1508 zł). Jeśli przepracują w PE łącznie 16 dni w miesiącu, dieta może wynieść do 5120 euro (24 130 zł). Łącznie pensja i dieta wynoszą 56 tys. zł.
- Parlament Europejski zapewnia posłom wyposażenie biura w Brukseli i Strasburgu. Z kolei budżet na prowadzenie biura w kraju wynosi 4513 euro miesięcznie (21 275 zł).
- Miesięczny budżet na zatrudnienie asystentów posła wynosi 24 526 euro (ok. 117 tys. zł). Pieniądze trafiają z PE na konta zatrudnionych.
- Jeśli poseł pracuje poza swoją ojczyzną, przysługuje mu zwrot kosztów podróży i noclegów do kwoty 4454 euro (21 tys. zł).
- Po ukończeniu 63. roku życia każdy poseł jest uprawniony do poselskiej emerytury, która wynosi 3,5 proc. wynagrodzenia za każdy rok przepracowany w PE. Po jednej pięcioletniej kadencji posłowi należy się 1500 euro (7 tys. zł).