Janusz Czapiński o Kamilu Durczoku: To jego ostateczny koniec jako dziennikarza

2015-02-26 3:00

- Powrót Durczoka jest wykluczony - mówi Super Expressowi Janusz Czapiński, profesor Uniwersytetu Warszawskiego.

"Super Express": - Od kilku tygodni trwa serial pod tytułem "sprawa Kamila Durczoka". Jedni oburzają się na dziennikarza, inni na działania dziennikarzy "Wprost". A jak całą sprawę możemy ocenić od strony wizerunkowej?

Janusz Czapiński: - Zarzuty, które pojawiły się wobec Kamila Durczoka, są bardzo poważne, wręcz niszczące. Ich odbiór społeczny jest fatalny. O Kamilu Durczoku powiedzieć możemy, że został strącony ze świecznika. To jego ostateczny koniec jako dziennikarza. Warto zaznaczyć, że zdecydowana większość polskiego społeczeństwa wcale go nie żałuje.

- Ale, szczególnie po ubiegłotygodniowej publikacji "Wprost", wiele osób ze środowiska dziennikarskiego, w tym także o prawicowych, a więc nieprzychylnych TVN poglądach, broniło Kamila Durczoka. Czyżby opinie ludzi mediów nie miały żadnego wpływu na polskie społeczeństwo?

- Nie zgodzę się z opinią, by ktokolwiek w mediach bronił Kamila Durczoka. Faktycznie, wśród dziennikarzy i nie tylko wśród dziennikarzy pojawiło się wiele głosów krytycznych wobec działań redakcji "Wprost". Jednak proszę zwrócić uwagę, że niemal każdy wypowiadający się w tej sprawie zastrzegał, że choć nie podobała mu się publikacja, nie rozstrzyga o winie bądź niewinności szefa "Faktów" TVN. Nikt nie zarzucił, że dziennikarze napisali nieprawdę czy byli nierzetelni.

Zobacz też: Agencja PR, będzie chronić wizerunek Kamila Durczoka.

- Skąd wzięło się więc tak wiele głosów krytycznych wobec publikacji "Wprost"?

- Krytyka dotyczyła metod, jakimi dziennikarze się posłużyli. Szukania sensacji za wszelką cenę, podawania nieistotnych dla sprawy informacji z życia prywatnego. Mieszania faktów z plotkami. To wzbudziło sprzeciw. Jednak nikt nie ręczył za niewinność dziennikarza. Nie sądzę więc, by krytyka działań "Wprost" miała jakikolwiek wpływ na oceny społeczeństwa w tej sprawie.

- Wspomniał pan o tym, że Polacy dziennikarza nie żałują. Czy, bo takie opinie też się pojawiły, wynikać może to z faktu, że ktoś znany i bogaty wpadł w poważne kłopoty, a większość ludzi cieszy się z niepowodzeń osoby ze świecznika?

- Nie sądzę, by akurat to kierowało naszym społeczeństwem. Oceny Polaków w sprawie afery Kamila Durczoka wynikają z pobudek moralnych. Sprawy takie jak mobbing, molestowanie są oceniane jednoznacznie źle. Polacy są dziś nie przeciwko Kamilowi Durczokowi jako osobie, ale przeciwko metodom, którymi szef jednego z najważniejszych programów informacyjnych w Polsce się posługiwał.

- Czy po takiej aferze powrót Kamila Durczoka do prowadzenia "Faktów" czy innych programów informacyjnych jest jeszcze możliwy?

- W świetle ujawnionych informacji jest to absolutnie wykluczone.

Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail