Seniorzy są rozczarowani sposobem realizacji przedwyborczej obietnicy PiS. Osoby, które ukończyły 75 lat, miały mieć darmowe leki. I mają, ale nie dość, że nie wszystkie, to aby je uzyskać, muszą wydeptać wiele cieżek. Darmowe medykamenty mogą im bowiem przepisywać tylko lekarze rodzinni. Prawa takiego nie mają natomiast specjalici, choć to u nich najczęciej leczą się osoby starsze.
Ministerstwo Zdrowia skazuje ich więc na krążenie między lekarskimi gabinetami. Senior musi odbyć co najmniej dwie wizyty najpierw u specjalisty, aby ustalił plan leczenia i dobrał leki, a następnie u lekarza rodzinnego, aby je przepisał.
- Recepty na leki 75+ nie może wypisać nawet geriatra. Gdzie tu mądrość? Uważam, że trzeba ułatwiać życie pacjentom, aby nie musieli odbywać dodatkowej wizyty - oburza się Krystyna Wróblewska (55 l.), posłanka PiS z sejmowej komisji senioralnej.
Jednak Ministerstwo Zdrowia upiera się przy swoim.
- Chcieliśmy skierować seniorów do lekarzy rodzinnych, aby zmniejszyć kolejki do specjalistów. Ostatnie dane pokazują, że rzeczywicie tak się stało - mówi nam Marcin Czech, wiceminister zdrowia (49 l.)