„Michaś, proszę Boga, aby Twój trud, poświęcenie wspierał i umacniał w działaniu. Z Bogiem, synu. Dziękuję bardzo za wszystko, co robisz. Tato” – to treść ostatniej wiadomości, jaką od prof. Mariana Zembali otrzymał jego syn Michał.
Badająca śmierć Zembali prokuratura w Tarnowskich Górach natychmiast wszczęła postępowanie pod kątem art. 151 Kodeksu karnego. Przepis ten mówi o namawianiu lub udzieleniu pomocy w popełnieniu samobójstwa. – Nic jednak nie wskazuje, żeby ktoś pomógł panu profesorowi targnąć się na własne życie – powiedziała prok. Anna Szymocha-Żak.
Jak poinformowała prokuratura, obok basenu, w którym znaleziono ciało, śledczy znaleźli list pożegnalny. Jak udało się ustalić „Super Expressowi”, profesor miał w nim przeprosić rodzinę oraz napisać, że nie chciał być ciężarem.
Dyrektor Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu poruszał się na wózku, odkąd doznał wylewu w 2018 r.
– Ja dziś proszę tego samego Boga o wybaczenie, że nie dał mi tyle sił, by pomóc Tobie – pisał z kolei zrozpaczony syn w pośmiertnym liście do taty opublikowanym na Facebooku. – Powoli dochodzi do mnie, że nie usłyszę Twojego telefonu z pytaniem o ostatniego chorego po przeszczepie, o to, czy rezydenci rozwijają się dobrze, czy uda nam się o czasie złożyć dokumenty dotyczące asystenta lekarza, czy też o zdrowie męża naszej pielęgniarki – dodał w swym epitafium Michał Zembala.
>>>Wstrząsające wyznanie pacjenta prof. Zembali. Ogromny smutek i żal
>>>>Żona i syn profesora Religi złożyli kondolencje rodzinie Mariana Zembali. Piękne słowa
>>>>>Porażające słowa przyjaciela prof. Mariana Zembali. "Nie wierzę w samobójstwo"