Otóż dwóch amerykańskich homoseksualistów ze stanu Connecticut, Douglas Wirth i George Harasz, wzięło gejowski ślub i zgodnie z tamtejszym prawem adoptowali dzieci. W sumie adoptowali dziewięciu chłopców. Dwóch chłopców zeznało, że byli brutalnie gwałceni przez gejów.
Amerykańskie, dziwne dla nas, Europejczyków, prawo, zezwala na ugodę przed sądem nawet w takich przypadkach. Do takiej ugody miało dojść, geje mieli się przyznać i dostaliby wyroki w zawieszeniu. W ostatnim momencie zrezygnowali z tego rozwiązania i zażądali całkowitego oczyszczenia z zarzutów.
Niestety, sędzia zapoznał się z zeznaniami pozostałych dzieci. A jak podają amerykańskie portale internetowe, wynikać ma z nich, że kilku innych chłopców było także brutalnie gwałconych przez małżeństwo gejów. Jedno z gwałconych dzieci miało błagać sędziego, żeby nie godził się na ugodę.
Sędzia zdecydował, że cały proces, mimo intymnych i brutalnych szczegółów, będzie jawny. Zapewne będzie się cieszył olbrzymią popularnością nie tylko w USA. Dojrzałe demokratyczne społeczeństwo przy jego okazji musi zadać sobie pytanie, czy pozwalając tym gejom adoptować dzieci, dobrzy tolerancyjni ludzie nie wepchnęli niewinnych ofiar w łapska i łóżka zboczeńców i czy dawanie gejom praw normalnych małżeństw nie jest pójściem o krok za daleko.
Na stronie internetowej "Gościa Niedzielnego" przy okazji artykułu na ten temat uruchomiono sondę z pytaniem: Czy obawiałbyś się pozostawić swoje dziecko pod opieką pary homoseksualnej? Miażdżąca większość 78 procent odpowiedziała "Tak". Dzieci to nie są zabawki dla gejów.