Przyzwoity wynik w meczu o UE - Łukasz Warzecha o wydarzeniach w Brukseli

2019-07-05 8:19

Zachowajmy umiar: nowy podział stanowisk w UE nie jest może zwycięstwem na miarę Grunwaldu, ale nie jest też – jak chcieliby niektórzy – porażką lub zwycięstwem pyrrusowym. Jest skutecznym i wyraźnym zaznaczeniem stanowiska naszej części Europy. Tylko tyle i aż tyle.

Łukasz Warzecha

i

Autor: Super Express

Postawienie na czele Komisji Europejskiej Niemki, Ursuli von der Leyen, wywodzącej się z CDU i wyraźnie sceptycznej wobec Rosji, jest też z polskiego punktu widzenia niezłym, choć też, jasna sprawa, nie idealnym, rozwiązaniem. Stojąc na czele najważniejszego organu UE, Niemcy będą bezpośrednim adresatem żądań, pretensji, zastrzeżeń. Będą musiały się z nimi mierzyć całkiem wprost, zamiast wpływać na politykę Komisji, jak dotąd, z tylnego siedzenia. To zdrowszy system niż dotychczasowy. Poza tym bądźmy realistami: Unia jest w kryzysie, którego strategicznego rozwiązania na razie nie widać. W takim właśnie momencie najważniejsze instytucjonalne miejsce powinien zająć przedstawiciel najważniejszego kraju UE.

Timmermans, owszem, na pocieszenie zostanie zapewne wiceszefem KE – temu już zapobiec nie bardzo jest jak ze względu na sposób powoływania wiceprzewodniczącego – ale jako polityk przegrany.

To prawda, że nasza część Europy nie dostała żadnego z czterech głównych stanowisk, ale czy nie fetyszyzujemy podziału geograficznego? Czy postawienie na przykład na czele Rady Europejskiej Bułgara, Litwina albo Czecha, a nie Belga, miałoby dla Polski jakiekolwiek znaczenie?

Przed nami teraz walka o podział tek w Komisji Europejskiej. To dopiero może być miara, według której będziemy mogli pełniej ocenić sprawność polskiej dyplomacji. Na razie poszło nam przyzwoicie.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki