Internet co chwilę obiegają kolejne filmy z ofiarami rosyjskich ostrzałów artyleryjskich skierowanych na osiedla mieszkaniowe i magistrale komunikacyjne. – Bóg wam tego nie wybaczy. Ani dzisiaj. Ani jutro. Nigdy! – grzmiał w swoim wystąpieniu prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski (44 l.).

Matka z dwójką dzieci próbuje uciec z oblężonego miasta. W przenoszeniu dobytku pomaga przyjaciel rodziny. 

Tylko on ma wyczuwalny puls po tym, jak na środku ul. Popowicza – między cerkwią a pomnikiem żołnierza radzieckiego – eksploduje pocisk rosyjskiej artylerii. Kobieta i dwójka dzieci zginęły na miejscu.

Podobne sceny w Charkowie. Rakieta eksploduje pod sklepem spożywczym na środku osiedla mieszkaniowego. Po wybuchu dwie osoby leżą nieruchomo, w kałuży krwi.

Kilka osób – głównie w podeszłym wieku – krzyczy z bólu. Starszej pani ktoś zaciska pasek wokół uda. Eksplozja oderwała resztę kończyny.

Takie filmiki pojawiają się w sieci niemal co kwadrans. Na budynki mieszkalne w Charkowie spadają rakiety, granaty, bomby.

Miasto coraz bardziej przypomina ruiny po przejściu wojsk niemieckich w 1943 r.

W poniedziałek do rzezi ludności cywilnej odniósł się prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. – Nie wybaczymy roztrzaskanych budynków mieszkalnych (...), rakiet, które uderzyły w naszą ziemię, w Ukrainę, w naszych ludzi, w dzieci. Nie wybaczymy rozstrzeliwań bezbronnych ludzi – mówił.

– Na naszej ziemi decyduje się obecnie przyszłość Europy – stwierdził Zełenski, dodając, że „Ukraina przeżywa dzisiaj to, czego żaden inny naród Europy nie widział od 80 lat”.

Prezydent zaapelował o jeszcze dotkliwsze sankcje przeciw Rosji. Tymczasem Ukraina broni się zaciekle.