Krzysztof Śmiszek miał uknuć podstęp, by zbliżyć się do Roberta Biedronia. - Wziął mnie na taki trik, że powiedział, że nie zna Berlina, a ponieważ nasze spotkania skończyły się późno, a on mieszkał w innym miejscu, zapytał, czy nie mógłby zostać u mnie na noc. Do niczego nie doszło, ale zacząłem się domyślać, że coś jest na rzeczy. Tak się zaczęło - opowiedział "Faktowi" Robert Biedroń.