Emerytów nie stać na wakacje
Emerytów nie stać na wakacje
Genowefa Niedziółka
– Bardzo pragnęła bym latem gdzieś wyjechać. Obojętnie gdzie aby tylko zmienić klimat i odetchnąć innym powietrzem. Co z tego kiedy wiem, że do tego nie dojdzie już nigdy. Co mogę zrobić za swoją głodową emeryturę. Nic mogę tylko oglądać świat w telewizorze. Przez inflacje i te ceny ledwie wiążę koniec z końcem i żeby nie najbliżsi nie wiem co bym zrobiła.
Ewa Kurka
- Jest drogo, bo jest wojna i co się dziwić. Trudno, żeby było inaczej. Wszystko jest ze sobą związane - choćby ceny paliw. Nie mam za co jechać, bo mam tylko głodową emeryturę. Ledwo się utrzymuję. A jeszcze trzeba wnukom dać. Nie jest wesoło. Wakacje spędzę na działce.
Elżbieta Lipczyńska
– Razem z zasiłkiem opiekuńczym mam 2600 zł emerytury, ale mnie jest łatwiej, bo pomaga mi córka. Gdyby żył mój mąż, byłyby dwie emerytury i pewnie byśmy gdzieś wyjechali, a tak nie mogę sobie na to pozwolić. Podrożało praktycznie wszystko, nawet lekarstwa i nie wiadomo, co nas jeszcze czeka jesienią i zimą. Muszę oszczędzać, a teraz po prostu będę korzystać z pogody i więcej spacerować w parku w mieście.
Stefan Siedlecki
– Bardzo chętnie wybrał bym się na wakacje, ale co z tego gdy mnie nie stać. Muszę się obejść bez tego, bo przecież w pierwszej kolejności kupuję leki, by żyć. Na przyjemności przy tych cenach już nie wystarcza. O letnim wyjeździe mogę sobie tylko pomarzyć.
Anna Borowa
- Nie stać mnie na żaden wypoczynek w tym roku, nawet bardzo krótki. Czas spędzę z wnukami na działce. Wszystko jest tak drogie, że pieniądze liczy się przy planowaniu niedzielnego obiadu, nie ma mowy o wakacjach.
Rajmund Oleksy
- Co roku wyjeżdżaliśmy gdzieś z żoną na kilka dni. W tym roku raczej nic nie zaplanujemy, bo nie wiadomo co będzie z ogrzewaniem na zimę, a jak ma się ograniczony budżet to najpierw trzeba kupić węgiel, a potem się wakacjuje, nie odwrotnie.
Krzysztof Święcki
– Ze względu na moją chorobę przeszedłem na wcześniejszą emeryturę i mam teraz niecałe 2000 zł świadczenia. Przy tych cenach nawet nie myślę o wyjeździe na wczasy czy sanatorium. Staram się jednak nie przejmować nadciągającym kryzysem, ale cieszyć się tym, co mam. Nie muszę jeść drogiej szynki, ani wyjeżdżać do ciepłych krajów. Lubię książki i wystarczy, że posiedzę na ławce i poczytam.
Jan Stawiński
– Jestem byłym sportowcem, dawniej w każde wakacje wyjeżdżałem na obozy żeglarskie, a w ferie zimowe na narciarskie. Teraz mam 2300 zł emerytury i mój pomysł na wakacje to plenerowa siłownia na moim osiedlu. Mamy z żoną jakieś oszczędności, ale nie na tyle duże, aby przy tej drożyźnie pozwolić sobie na wakacyjny wyjazd. Póki co, nie zastanawiamy się, co nas czeka za kilka miesięcy, ale trzeba być przygotowanym na wszystko.
Bogusława Batorczuk
- Chociaż uwielbiam poznawać świat wiem, że już nigdy nie zobaczę nic innego jak widzę na co dzień w swoim mieście. Z mojej emerytury (2 tyś. zł) przy tak dużych cenach i potwornej inflacji nic nie mogę zdziałać. Na leki wydaję po kilkaset złotych miesięcznie, do tego opłaty, a na letnie wycieczki nie zostaje nic.
Urszula Sarnowska
- Bardzo chciałam pojechać nad morze, ale musiałam zrezygnować. Jest strasznie drogo i po prostu mnie nie stać. Dostałam właśnie emeryturę i całość poszła na utrzymanie. Woda śmieci lokal - wszystko droższe. A jeszcze prąd... Szkoda gadać. Wakacje spędzę na spacerach w parku.
Elżbieta Lipczyńska
– Razem z zasiłkiem opiekuńczym mam 2600 zł emerytury, ale mnie jest łatwiej, bo pomaga mi córka. Gdyby żył mój mąż, byłyby dwie emerytury i pewnie byśmy gdzieś wyjechali, a tak nie mogę sobie na to pozwolić. Podrożało praktycznie wszystko, nawet lekarstwa i nie wiadomo, co nas jeszcze czeka jesienią i zimą. Muszę oszczędzać, a teraz po prostu będę korzystać z pogody i więcej spacerować w parku w mieście.